poniedziałek, 30 września 2013

remission






3 dni, 3 noce, 3 sytuacje. To dla mnie zbyt dużo.
On mówi, że tylko ja mam wyjście. I że mam doceniać świat. Bo jest piękny. Podobno. I mam więcej tego nie robić.. Więcej tego nie robić.. Po czym życzył mi wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
Ale nie zawisnął.
    *
Nie przyjechał. Ale była tam moja przeszłość. Były moje wakacje. I poprzednie. I majówka. Poprzednia też. I szkoła. Cały czas szkoła. 
I znów ta sama scena.
"Tęskniłem"
Już godzina 7 rano.
*
Nie wiem co mam robić.
Ale nie chcę czekać.
Nie powinnam czekać.
Uwierzyłam w coś czego nie ma.
Pozwolił mi na to.
Kurwa.
*
Chyba mam cichą nadzieję, że to nie było pożegnanie na zawsze.
Ale czy to dobrze?
Bardzo chciałam pomóc.
Bardzo.
Nadal chce.
Cóż za ironia. Naprawianie świata samemu będąc zepsutym.
Doszczędnie.
*
Wcale nie mam wyjścia..




czwartek, 19 września 2013

why not rebel



Myślę o tym z częstotliwością oddychania. I to głupie. Ja wiem. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Jednak wykańczam się coraz bardziej. Z każdą sekundą. Tak, umiejętność oddychania to z pewnością mój główny problem.
Pełno telewizorów, balonów, okularów i łóżek. Szlafroki. Okno. Unosząca nadzieja.
Rano usiądziemy w deszczu. Paląc mokre papierosy, trzymając kubki od kawy i foliówki od rogalików z piekarni obok. Uśmiechy, rozmowy i kaptury. Powoli tworzy się tradycja. Dodajmy do tego jeszcze niedzielę.
Powoli zbliża się koniec września. Nie chcę już więcej czekać.

Zrób coś, bo jestem głucha na wszelkie wołania, a gips zasłania mi lewą rękę.





niedziela, 15 września 2013

scars



Teraz wszystko wygląda inaczej. Niedziele mają swój własny, indywidualny schemat. Każdy piątek, każda sobota, każdy poranek i to całe gówno które nas otacza.
Potrzebna jest tylko paczka fajek, las i ta cisza. Czasami wydaje mi się, że to nie my zadajemy pytania, ale ten szum, te drzewa. To dziwne. Przenoszę obraz na miasto. Autobus. Bieg. I ona. Sama, z zestawem sentencji do powiedzenia. Dobrze, że będzie kolejny dzień. Dziękuję.
Tylko powiedz mi, po co mamy sie starać? Skoro i tak po trzydziestce wpadniemy w rutyne. Najgorsze jest to, że nie daj boże będziemy mieć na głowie rodzinę. Jeśli teraz niby nic nie wiemy o życiu, to ja nie chcę widzieć siebie za te kilkanaście lat.  Boję się dorosłości. Późniejszej. Nie tej która czeka mnie już za rok. Swoją drogą, "sukcesem" będzie jeśli krótko mówiąc... dożyjemy.
 Kurwa. Minął 2 tydzień, a ja spierdoliłam.

Po raz kolejny nie mogę złożyć myśli. A ICH tu nie ma.



niedziela, 8 września 2013

due time



Tak bardzo nie mogę przestać. Tak bardzo już nie chcę tego robić..
Nie chcę już dłużej tej neutralności. Chcę coś poczuć. W końcu w odpowiedni sposób, proszę.
Ból fizyczny nie odciąga myśli.
*
Wiem, że coś się zmieniło. Pora się obudzić. Dalej będę płakać, a Ty siedź i czekaj.
A tak na prawdę wcale tego nie chcę.
Nie znam Cię, nie znam siebie, nie znam nas.
*
Odzyskajmy szacunek i zaufanie. Straszna pustka, otchłań.
Bez ratunku.
Wiem, że nie umiesz. Ja też nie. Oni w sumie tak samo.
*
Zabiję ją, pamiętaj. Nie siebie.