niedziela, 17 lipca 2011

Adrianna's Birtday.



Coraz bliżej do wtorku, niestety.. A może stety?  Co ja gadam! Stety, w końcu wyrwę się stąd, a wszystko nadrobimy w sierpniu. Zapowiada się fajnie. Ale jak to bywa - połowa pewnie się wykruszy, ale pzrecież to nie problem dla nas prawda?
Muszę kupic koronkową sukienkę! Any ideas where I can find it?
Poza tym, właśnie teraz bym była w Kolumnie no ale wyszło jak wyszło i siedzę w domu.  Tak, chcę wtorek.
Jakby kogoś interesował mój stan psychiczny to jest na minusie. Pierdole, jak jedna 'rozmowa' może działać na nerwy...


Foteczki z urodzin Ady, które odbyły się na poczatku wakacji :D








środa, 13 lipca 2011

Zboża.


Pragnę wtorku. Pragnę już być w samolocie i lecieć. Lecieć do miejsca gdzie zapomnę o tych pierdolonych kilometrach jakie nas dzielą. Czekam na moment kiedy będę mogła usiąść na plaży, z Paulem Coelho w dłoniach, słuchając szumu morza i pić dobrego drinka. Comming soon!
Jak wrócę - wróci wszystko. Wszystkie szare, przytłaczające ostatnio myśli. O kilometrach które nadal są, o tym że sierpień tak szybko zleci że nawet tego nie ogarnę. Miejmy nadzieję że wszystkie moje plany wypalą, że chociaż miną bardzo miło. Bardzo bardzo miło..
Poza tym, chyba powoli dochodzę do wniosku że jednak trudno w naszych czasach nazwać kogoś przyjacielem.




niedziela, 10 lipca 2011

K&K

"Ja pamiętam jakby to było wczoraj, boy! Zróbmy to jeszcze raz abym tego nie zapomniał:"

"O jeny.. Kupcie mi jakiś kalendarzyk, bo się nie wyrobie". Uwielbiam te zmartwienia w wakacje. Teoretycznie nadal narzekam mówiąc :
- Co ja tu do cholery robię!?
- Siedzisz
- Ale czemu tu a nie w Wągrowcu?

Ogólnie myślałam że wolno będzie lecieć czas kiedy jestem w Pabianicach i dodatkowo nudno. Ale jednak się pomyliłam. Szybciutko zleciały 4 dni. Za 8 dni wyjeżdżam, a ja mam czysto teoretycznie tylko czwartek wolny. Może wtedy zrobię tą sesję którą chciała Ada? Ha, najśmieszniejsze jest to że moje jedyne zmartwienie w tej kwestii to to czy dobrze je zrobię. Czy będzie zadowolona z efektów, czy ja będę. Nie martwię się tym że KTOŚ może mi występować w tych zdjęciach. Jest mi to całkowicie obojętne. Totalnie obojętne. Może wyłączyłam się z uczuć? Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Nie chcę żeby mnie to obchodziło. Powróćmy do rozwiązania mojego jedynego zmartwienia : kalendarzyk. Idę go zrobić.















czwartek, 7 lipca 2011

Wągrowiec.


Ten obóz przebija nawet zimowisko. Czy serio musieliśmy stamtąd jechać? Tak straszliwie mi się podobało, tak strasznie dużo osób poznałam, tak strasznie mi się nie nudziło i tak strasznie narzekałam że nie chcę tam jechać i tak starsznie płakałam pierwszego dnia że nie chcę tu być. Dobrze Julia że się myliłaś. Teraz oddałabym wszystko żeby wrócić do swojego domku  numer 4  a potem zwiedzać po kolei 3, 9, 10, 11, 27, 30, 42.. Brakuje mi już tej plaży, pływania na kajakach, wylegiwania się w jacuzzi, biegania o 4 w nocy z pzreścieradłami, grania w karty, świrowania całymi dniami i nocami, granie na garnkach, odbierania mnie po nocach no i TEGO ciepła... Nawet brakuje mi sprzątania stołówki za karę! Po prostu.. brakuje mi Wagrowca i tych ludzi których tam poznałam jak i tych z którymi widzę się po raz kolejny :)

Tak więc aktualnie witam Pabianice, które zaraz idę zwiedzić i ponownie zaklimatyzować się po 12 dniach nieobecności. Nadrobić spotkania  z ludźmi którzy są tu ze mną teraz i powoli powracać do tej szarej rzeczywistości. No i oczywiście odespać cały obóz bo w swoim pokoju byłam rzadko kiedy, a jak już to jakoś się wyżyło na godzince spania do śniadania.


Zdjęć wgl nie mam. Nie było czasu je robić.