piątek, 5 kwietnia 2013

show me your face.



Niespodziewane wyznania, dużo słów, pełno obietnic. I co z tego? Żyję swoim torem, nic mnie nie obchodzi w tym momencie. I chyba nie chce żeby to się zmieniło. Pragnę odpocząć od tego tłumu, od tego suchego miejsca. Przytłacza mnie. Odbiera mowę, trzeźwe myślenie. Chcę spowrotem umieć latać. Wiele bym dała za nowe skrzydła, a jeszcze bardziej chciałabym aby moje stare naprawiono. Niestety, jak na ironię losu jest to wręcz niewykonalne. Tak jak dostanie nowych.
Potrzebuję czasu. Potrzebuję czasu na zaciśnięcie więzi z ludźmi, na fotografie, na rysunek, na angielski, na siebie. Na nową siebie.
I na nadzieje. Chociaż w głębi duszy gdzieś tam jest. Ale w sumie... czy to dobrze, że jaką kolwiek mam?




6 komentarzy:

  1. Nadzieja powinna umrzeć ostatnia. Ponadto, ona chyba trochę dodaje sił do dalszego starania się o coś. Obojętnie o co.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli zależy Ci na tym wszystkim, to czy nie powinnaś magicznym sposobem znaleźć ten czas?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze ... trzeba mieć wiarę i nadzieję ... myśleć pozytywnie non stop ! Z tym wszystko idzie po mojej myśli .. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. to najwazniejsze. nie naginac sie i byc przede wszystkim dla siebie, na tym tylko sie zyskuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. brakuje czasu na wszystko. rany się zagoją i znów wzbijesz się wysoko.

    OdpowiedzUsuń
  6. więc znajdź czas, a wszystko się ułoży. na pewno on gdzieś się tylko lekko zagubił (:

    OdpowiedzUsuń

A pisz, ciekawe co wymyślisz geniuszu !