Pamiętam dokładnie jak się zachowywałam, za czym tęskniłam, za czym płakałam i nad czym myślałam, rok temu, pół roku temu, na początku wakacji, wczoraj. Tak wiele się zmieniło. Tak często upadałam i na zmianę podnosiłam. Żyłam w rozterce, w wiecznej nadziei i pościgu za.. niczym. Potem nastąpił smutek, który w pewnym momencie się mną znudził. Wtedy nastąpiły ciągłe wypady i nowe motto : "pieprze wszystko, żyję chwilą". Chwilami, aż za bardzo. W momencie kiedy nie wiedziałam co ze sobą począć, wszystko odwróciło się o 180*. Dostałam to o czym zupełnie zapomniałam. A jednak czekałam na to tak długo.
Dziś to 'szczęście' puka do mych drzwi. Patrzy się na mnie, a ja rzucam mu się w ramiona.