Zanim runie domek z kart, namaluję ten ostatni,
Obraz bez farb, zamorduję po nim kartki.
Odejdę wraz z nim, bez łez i bez krzyku,
Po cichu jak śmierć, która patrzy ze strychu,
Pisząc list do S, spojrzę ostatni raz w lustro,
Gnając myśli wstecz, lecz wszystko na próżno,
Nim z losu zadrwi, napełni oszustwo,
Światła zegarmistrz co karmi nas pustką.
Piątek udany. Sobota wieczór również, o południu już nie wspominam - jedna wielka nuda. Jak ostatnio wszystko. Znów narzekam, znów mówię że potrzebuję zmian, a nic z tym nie zrobię.
Nie umiem, chyba się czegoś boję.
Skąd ja to znam. Ale uwierz, że jak zmiany nastąpią to będziesz ich miała jeszcze dość. ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie drugie zdjecie ;) . kazdy sie czegos boi, zwlaszcza zmian, powodzenia ;>
OdpowiedzUsuńzdjęcia super! i pięknie napisane:) pozdrawiam i zapraszam do siebie do obserwacji:)
OdpowiedzUsuńdziękuje Ci baardzo!:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
MademoisellePoisson
Zachęcam serdecznie na bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Oliwia.
ja niestety nie mam ostatnio czasu na nudę:(
OdpowiedzUsuńFajne foty. I super psiak ;)
OdpowiedzUsuńColdplayowską płyte znam już na pamięć... ilekroć mogę, namiętnie ją słucham, bez wytchnienia.
OdpowiedzUsuńWiesz, nie wiem.